Miałem przeciw sobie namiętną walkę duchowieństwa i korpusu oficerskiego […]. Pierwsi mnie uważali za antychrysta, drudzy za antymilitarystę, wroga armii, Austrii i cesarza. […]
W dniu wyborów […] na rynku przed ratuszem zebrał się nieprzejrzany tłum, wyczekujący na ogłoszenie rezultatu. […] W końcu […] nasz mąż zaufania, zasiadający w komisji wyborczej, wyleciał pędem przed ratusz i ogłosił tłumowi: „Burmistrz krzyknął, żeby Liebermana szlag trafił, więc nasz towarzysz jest wybrany. Niech żyje Lieberman!”. Wtedy w ogromnym tłumie zebrała się burza oklasków, jak huragan. […] Wśród nieopisanego zapału wygłosiłem krótkie przemówienie, ogłaszając, że Przemyśl jest czerwony i takim pozostanie. […]
Wtem, wzniesiony ponad tłum, ujrzałem nagle wypadające z bocznych ulic oddziały policji z dobytymi pałaszami, jednocześnie światło elektryczne zupełnie zgasło i ciemności zaległy miasto. Policjanci zaatakowali tłum, tnąc i siekąc bez litości. Ja sam spadłem z barków niosących mnie ludzi na bruk i groziło mi przez chwilę stratowanie przez uciekających. […]
Marzyłem owej nocy o mojej przyszłości parlamentarnej i o tym, że stanę się pocieszycielem serc ludzkich i pogromcą krzywd, wyrządzanych nieustannie biedocie ludzkiej.
Przemyśl, 17 maja
Herman Lieberman, Pamiętniki, Warszawa 1996.
Wysoki Sądzie! Proces niniejszy jest wypadkiem wielkiej wagi i historycznej doniosłości — policyjnymi sztuczkami nie obniży się jego znaczenia na świecie. Czy tak, czy owak dostanie się on z całym aparatem mu towarzyszącym przed sąd historii, przed trybunał świata, który śledzi i omawia jego przebieg.
Węgry, Marmaros-Sziget, 18 czerwca
Herman Lieberman, Pamiętniki, wstęp i oprac. Andrzej Garlicki, Warszawa 1996.
W klubie poselskim PPS w Sejmie zjawili się oficerowie, wysłannicy sztabu Piłsudskiego, żądając od nas proklamowania strajku powszechnego i przedstawiając sytuację jako dość poważną dla Piłsudskiego. Wskutek tego żądania odbyła się narada Centralnego Komitetu Wykonawczego [PPS] w lokalu „Robotnika”. Na tym posiedzeniu, gdy przeróżni mówcy z zapałem mówili o powstaniu Piłsudskiego i przyklasnęli myśli ogłoszenia strajku, zabrałem głos i zauważyłem skromnie, że jednak, gdy mamy dać całą pomoc klasy robotniczej powstaniu wojskowemu, godzi się zapytać Piłsudskiego, dokąd on zdąża i co za cele polityczne osiągnąć pragnie przez zwycięskie zakończenie swojej akcji powstańczej. Żądałem tedy powstrzymania się od proklamacji strajku aż do chwili, w której nastąpi porozumienie z Piłsudskim co do celów buntu wojskowego.
Wtedy to podczas posiedzenia poseł socjalistyczny Warszawy, [Rajmund] Jaworowski, członek CKW, odwołał mnie na bok i oświadczył mi, że gram niebezpieczną grę, że jeśli tak dalej będę przemawiał i bronił mojego stanowiska, to muszę być przygotowany na to, że gdy wyjdę na ulicę, robotnicy warszawscy mnie „powieszą na latarni, bo — zakończył — robotnicy warszawscy są za Piłsudskim i po jego stronie walczą i będą walczyć”.
Warszawa, 13 maja
Herman Lieberman, Pamiętniki, Warszawa 1996, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.